Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.
J 1, 1-5. 9-14
Czym, a w zasadzie kim jest dla mnie Słowo? Na początku warto się zastanowić nad tym, czy wiem jaką moc ma słowo, a zwłaszcza Słowo Boga. Czy mam świadomość, że Ono stworzyło i nadal stwarza? Czy dla mnie Słowo jest życiodajne? Czy poświęcam mu czas, aby mnie karmiło i przemieniało? Czy pozwalam mu działać w sobie? A może spotykam Je raz w tygodniu, na niedzielnej Mszy św. lub jeszcze rzadziej, często zapominając o Nim zaraz po wyjściu z kościoła. Zatrzymaj się teraz i zapytaj sam siebie co pamiętasz ze Słowa jakie Bóg Ci podarował na ostatniej Mszy św.? Czy na prawdę zastanowiłeś się nad tym, co On chciał Ci przekazać, co przygotował specjalnie dla Ciebie? Czy wróciłeś potem do tego Słowa, aby zobaczyć jak urzeczywistniło się w Twoim życiu?
Słowo Boga ma moc. Ono, jak mu tylko na to pozwolimy, zostaje w naszym sercu na zawsze. Podobnie jak kropla drąży skałę, Słowo burzy mury, które wewnątrz siebie zbudowaliśmy. Ono wie, że te mury często miały nas chronić przed bólem, przed zranieniem, ale to ich zburzenie, a nie pielęgnowanie przywraca nas do życia. Słowo czyni to w najlepszym dla nas tempie i najdelikatniej jak to możliwe. Cegła po cegle odsłania nasze piękno, abyśmy coraz bardziej przypominali Tego, przez którego jesteśmy, stworzył nas w końcu na swój obraz i podobieństwo 😉
Czy jesteś gotowy wpuścić Słowo Boga do swojego serca, tam gdzie może tobie samemu trudno jest zaglądać? Czy pozwolisz mu działać w sobie nawet wtedy, gdy odkryjesz to co trudne, co wymaga zmiany i uzdrowienia? Czy pozwolisz mu wspierać się na każdym twoim kroku, dodawać sił, pocieszać i podnosić gdy upadniesz? Czy pragniesz aby przyniosło ci Miłość i pokój serca, którego nie zburzą żadne przeciwności? Słowo Boga ma moc przemienić nasze serca tak, abyśmy potrafili kochać Boga, siebie i drugiego człowieka oraz aby słowa, którymi obdarujemy innych wspierały, motywowały i podnosiły na duchu. Słowo to ŻYCIE.